sobota, 13 sierpnia 2011

Nagły wstręt do jedzenia???!!!

Nadszedł w moim życiu moment, kiedy zapach i widok jedzenia odrzuca mnie na mile.
Nie pytajcie, czym się żywię, bo to woła o pomstę do nieba. Własną kuchnię omijam z zakrytym noskiem na bezdechu.
A w sklepie spożywczym nie byłam chyba od ostatniego posta. Nie jestem nawet w stanie patrzeć na wirtualne jedzenie na swoim czy Waszych blogach.
Z całą pewnością domyślacie się już, co za cudowna choroba mnie dopadła, a trwa już piąty miesiąc i czekają nas jeszcze cztery :) 
I nie wierzcie, jak mówią, że to mija! Jak widać, największym zwolennikom eksperymentów kulinarnych natura robi na złość.
Ale od stycznia zaczynamy gotowanie pełną parą w trójkę!
P.S. Ciekawskim zdradzę, że spodziewamy się malutkiej Maji.

Pozdrawiam serdecznie, BETI