W sierpniu nastawiliśmy kilka nalewek z myślą o pępkowym. Największą siekierą będzie śliwowica, która procentowo jest chyba mocniejsza od znanej podbeskidzkiej. Najlepsze śliweczki do tego trunku to mocno dojrzałe węgierki.
Owoce myjemy, przekrawamy na pół, pozbywamy się pestek i zasypujemy cukrem. Na każde kilo śliwek proponuję dać 1/2 do 3/4 szklanki cukru w zależności, czy lubimy słodsze, czy żwawsze nalewki. Zasypane owoce, odstawiamy na 2-3 dni w zakręconym słoju, aż puszczą soki i po tym czasie zalewamy spirytusem do takiej wysokości, aby wszystkie owoce były zakryte.
Nalewka powinna odstać przynajmniej 2 miesiące w ciemnym i chłodnym miejscu. Co jakiś czas warto nią wstrząsnąć.
Przed rozlaniem do butelek nalewkę należy przecedzić najpierw przez sitko, następnie przez lnianą szmatkę lub gazę, a na końcu przez filtry do ekspresu do kawy. Śliwowica lubi mieć mętny osad, dlatego ważne dla jej klarowności jest przynajmniej trzykrotne filtrowanie.
A co ze śliwkami, które nam pozostaną? Absolutnie ich nie wyrzucamy! Ja wydrążam miąższ z każdej śliwki łyżeczką, aby pozbyć się skórki. Doprawiam cukrem, cynamonem, szczyptą kardamonu, gałki muszkatołowej, goździków i blenduję. Zamykam w słoiczku i mam cudną konfiturę do przekładania czekoladowego tortu lub piernika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz