sobota, 21 lipca 2012

Mieszkamy już miesiąc

 Wiele już zostało zrobione. Pozostały tak naprawdę drobiazgi. Ale od drobiazgów zależy jak zwykle efekt końcowy. Wrzucam dziś kilka nieuporządkowanych zdjęć, które nie dają absolutnie obrazu całości. Jakiś kącik, jakiś przedmiot...

Powyżej bieliźniarka po mojej prababci. Stoi teraz na tarasie jako szafa na ogrodowe drobiazgi. Toczyliśmy o nią wojną z mężem. Brać czy nie brać? W końcu rodzice znieśli ją ze strychu
i stanęła u nas. Już jeden Pan ją dojrzał przez płot i pytał, czy nie chcemy sprzedać, bo handluje antykami. Na co mój małżonek się ucieszył. Ale wara mu od tej szafy! To oryginalny, niepozorowany shabby chic.


Już trzecią przeprowadzkę przeżywa także nasz wiklinowy kwietnik, kupiony w BRW. Teraz stoi na tarasie. A niedawno chciałam go porąbać. Póki lato, stoją w nim wszystkie nasze doniczkowe kwiaty, których nie cierpię ;/




I Heidi, która odnalazła się po przeprowadzce. Wyleguje się ze mną na kanapie i obserwuje nową kuchnią. Albo wpatruje się w mój fresk?


Lampa nad stołem. Druga taka nad kanapą. Klasyk skandynawskiego designu.


Pokoik Majutki. Jasny, kolorowy. Stronimy od różu. Uwielbiamy od maleńskości czerwony. Ponieważ kolorowe dodatki są zbyt wyraziste, zdecydowałam, że i tu ściany będą białe. Biel stanowi idealne tło dla kolorowych deseni. Myślę o tym, aby kupić Mai jednak czerwony fotel, a ten zabrać sobie do salonu...



Klamka z kolekcji Stary Dwór firmy Barcz. Idealna. Takiej długo szukałam i nie wierzyłam, że znajdę. Nie wyobrażałam sobie innej klamki do bielonych drewnianych drzwi. Każdy, kto wchodzi do mojego domostwa od razu zwraca uwagę właśnie na drzwi. Przyjmują one sporo komplementów na swoje skrzydła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz