poniedziałek, 2 maja 2011

Mój zielnik

- Kochanie, przynieś mi z ogrodu parę gałązek tymianku?
- A który to?
- Taki o drobniutkich żółto-zielonych listkach. I jeszcze parę igieł rozmarynu.
- A który to?
- Taki srebrzysty i miły w dotyku.
- Ale tam wszystko jest zielone, nie ma nic srebrnego!?

Najbardziej dumna w moim ogrodzie jestem z zielnika. Od lat rosną w jednym kącie potężne łodygi lubczyka (mojej tajnej broni), który zwykliśmy nazywać maggi dla niepoznaki, duże połacie oregano, mięty i melisy, która jeszcze nie wzeszła. Co roku mamy też wybujałą szałwię, która srebrzy się swoimi mechatymi liśćmi latem do póżnej jesieni. Zbieram ją razem z jeżynami po pierwszych przymrozkach i suszę jej ogromne ilości, by doprawiała kurczaka i leczyła nasze gardła zimą. Gdzeniegdzie przebija pietruszka ozobna z karbowanymi listkami. Na jesieni wokół zielnika wiją się kręte łodygi dyni ozdobnej, której kolorowe wysuszone główki zdobią mój kuchenny stół przez cały rok .
Co roku sadzimy bazylię, bo bez niej, w świeżej przede wszystkim postaci, nie wyobrażam sobie mojej kuchni. Drugi rok z rzędu zawiodła nas bazylia z marketu, która może i wygląda ładnie i zielono, ale na parapecie, przez któtki czas, a jak na warunki ogrodowe jest zbyt wątła i słaba. Żółknie mimo codziennego podlewania, schnie, aż po porunastu dniach obumiera. Więc tego roku zasadziliśmy prawdziwą ogrodową bazylię o cudownym aromacie, bordowych łodyżkach i trzymamy za nią kciuki. 
Do tego grona dołączył też piękny zielono-żółty tymianek i srebrzysto-mechaty rozmaryn, które wartko trzymają fason w swoich zbitych krępych krzaczkach. Towarzyszy im kolendra, wiotka, więc wsparta na bambusowej drabince. Do późnej jesieni będę cieszyć się ich świeżymi aromatami, a na jesień, wszystkie rączki od kuchennych szafek i linki nad piecem kaflowym są obwieszone pęczkami suszących się ziół. I jeszcze gazety, wszędzie leżą gazety z dużym pokładem zielska, no i grzybów. 
Nasz ogródek jest raczej rekreacyjny niżeli uprawny, ale mamy kilka starych drzew owocowych: malinówkę, gruszę, papierówkę i śliwę, a co roku koło zielnika sadzimy a to krzaczek pomidorów, a to sałatę i rzodkiewkę. I pierwszy raz będziemy mieć malutkie pory, z których najbardziej się cieszę. Ich sadzonki są tak maciupkie i wątłe, że trudno mi sobie wyobrazić, jak poradzą sobie z wietrzną aurą i ulewnym deszczem.

7 komentarzy:

  1. Pięknie jest u Ciebie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj szczerze Ci zazdroszczę takiego zielnika. Ja cały czas biegam do sklepu to kupić bazylię, to miętę... :)
    Fantastycznie jest mieć wszytko pod ręką i to jeszcze w swoim ogrodzie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dziewczyny, czy hodujecie zioła, ale namawiam Was do tego szczerze. Niepryskane, pachną o wiele intensywniej niż z marketu, nie wymagają wiele pracy. A wystarczy tylko duża donica na balkonie lub parapecie. Szałwia jest piękna i wioloroczna, to samo mięta, melisa, lubczyk, pietruszka i oregano. Nie trzeba ich wysiewać co roku, po prostu same rosną. A w domu to nawet szybciej i dłużej będą się zielenić, bo mają cieplej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja hoduję zioła, ale na parapecie - rośnie tam bazylia, oregano i melisa. Tymianków wykończyłam chyba ze 3. Zupełnie się u mnie nie trzymają. Uwielbiam świeże zioła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, z takim zielnikiem to można gotować. Sklepowe doniczkowe niestety szybko umierają...

    OdpowiedzUsuń
  6. można, można :) i jeszcze kogoś obdarować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Katie, tymianek chyba jednak najlepiej przyjmie się w ogrodzie, gdzie może się spokojnie rozkrzewić na wiele lat. Można spróbować hodować na parapecie, ale taki w dużej donicy, sadzonki ze sklepu ogrodniczego. I podlewać najlepiej deszczówką, gdyż kranówka jest najczęściej dla niego za twarda.

    OdpowiedzUsuń