Jutro ma być w końcu ładny weekend. Wielu z Was zapewne odkuje się za majówkę i pogriluje na świeżym powietrzu. Zatem zapraszam na przepis typowo majówkowy. Szaszłyczki powstały podczas długiego weekendu, gdy mój mąż uparcie grilował w ogrodzie przy 8 stopniach C. Ja nie wyściubiałam nosa z domu, a jedzonko miałam donoszone :) Do szaszłyków użyliśmy wędzonego boczku "z komina", który poleciła nam zaprzyjaźniona Pani z mięsnego. Kawał dość chudego mięsiwa faszerowanego masłem ziołowym i uwędzonego na ciemny brąz.
Szaszłyki z komina
Składniki na 14 szaszłyków:
ok. 20 malutkich dymek w całości
1 kg boczku z "komina"
5 kiełbasek francuskich
1 zielona papryka
ulubione przyprawy: papryka, majeranek, tymianek, bazylia, oregano
Dymki obieramy z łupinek. Kiełbaski, boczek, paprykę kroimy w kawałki. Wszystkie sładniki nadziewamy na przemian na patyczki, obsypujemy przyprawami i grilujemy według upodobania. Najlepiej smakują z musztardą lub sosem, do którego jest bazą.
O, cos na grilla, sezon sie juz zaczal :)
OdpowiedzUsuńO rany, aż mi ślinka cieknie jak patrzę na takie apetyczne szaszłyczki. Warto rozpocząc sezon grillowania takimi pysznościami :)
OdpowiedzUsuńObudziłam się przed chwilą a tu leje i zimno...
OdpowiedzUsuńWięc chociaż sobie popatrzę na te szaszłyczki i pomarzę o grillowej pogodzie - bo one potrafią pobudzić wyobraźnię.:)
Katie, u mnie sezon zaczął się w lutym :)
OdpowiedzUsuńkruszynka - będę teraz częściej dodawać różne grilowe przepisy, więc zapraszam :)
Lekka - leje u Cibie? szkoda mi Ciebie :( u mnie słoneczko świeci i ptaszki ćwierkają. Pogoda na grila wymarzona.