środa, 25 kwietnia 2012

Ku pamięci!

Pożegnamy się już niebawem z naszym starym domostwem, by zasiedlić nowe. Mam nadzieję, spokojniejsze, ładniejsze, które zainspiruje nas nie tylko do zmian wnętrz, ale także do nowych pasji.

To tu tworzyłam dla nas i dla Was moje kulinarne dzieła.

Lubiłam tę kuchnię, mimo...
nieporęcznego rozkładu.
Braku zmywarki.
Piszczącej lodówki.
Kafelek nie w moim guście.
Wielkiego pieca kaflowego, w którym musieliśmy palić z przymusu. Szafek nie do końca pasujących do całości.
Marnego stołu z ikei.
Okropnej mikrofalówki.
Nieprzykręconego piekarnika.
Braku miejsca w szafkach.
Kuchenki na gaz z butli, który kończył się zawsze w najmniej spodziewanym momencie.
Będę tęsknić.
Chociażby za...
widokiem z okna, jaki miałam mieszając zupę.
Prawdziwym ciepłem i duszą jakie wnosił ten znienawidzony piec. Za jego kolorem.
Zapachem ziół z przydomowego ogrodu i grzybów, które mogłam suszyć w duchówce.

Już niedługo pokażę Wam zalążek mojego nowego kuchennego atelier...

2 komentarze:

  1. Czekam :) Nie jest tak źle, wierz mi może być gorzej. U mnie w kuchni są tapety w kolorze różowym, pomalowane. Szafki są też pomalowane, ale przeze mnie i na biało, pamiętają czasy PRL. Tak samo jak stół, który takowoż te czasy pamięta. Tak to jest jak się wynajmuje. Ale nie narzekam, bo jestem na swoim i cieszę się każdą chwilą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsza jest inwencja twórcza :)

    OdpowiedzUsuń